Koniec świata

Jestem ze swoja mamą, dziewczyną etc. U mojej babci, pogoda dopisuje, normalnie atmosfera, słoneczko i wszystko git. Z upływem czasu pogoda zaczyna się psuć, pojawiają się chmury, lekki deszczyk oraz wiatr. Cała rodzina siedzi w domu, telewizor jest włączony. Nagle w wiadomościach ważny komunikat o dziwnych przypadkach warunków atmosferycznych. Pogoda u nas zaczęła się pogarszać, ulewa, coraz mocniejszy wiatr, bardzo ciemne chmury. Spojrzawszy przez okno zobaczyłem kilka piorunów, nic dziwnego, gdyby nie były fioletowe. Koniec końców pogoda zeszła z tonu, brak deszczu i wiatru, nadal pochmurno. Popatrzyłem za okno i z niedowierzaniem w głosie zawołałem wszystkich, mianowicie zobaczyłem ogromną czarną chmurę, nie ciemną , nie bardzo ciemną, czarną. Chciałem zrobić zdjęcie, nie zdążyłem, mama zawołała żebym spojrzał na inne okno. W nim ukazała mi się czarna, jak myślałem na początku chmura, podążająca w naszym kierunku, po kilku sekundach zorientowałem się, że to ptaki, a raczej całe ich zastępy, które leciały wprost do okna, zamknąłem je, chwilę później widziałem tylko jak rozpędzone uderzają w okno i umierają. Nagle usłyszałem narastający dźwięk oraz bardzo mocne wibracje. Moja mama krzyknęła " to już", Ja jakbym wiedział, że za kilka sekund zginę, podbiegłem do dziewczyny pocałowałem ją oraz powiedziałem, że kocham, dosłownie moment później usłyszałem niewyobrażalnie mocny pisk, obraz stał się czarny, wiedziałem, że coś wręcz zdmuchnęło nas z powierzchni ziemi. Byłem martwy, a nagle kilka sekund później zaczęło do mnie się zbliżać białe światło, bardzo intensywne, któremu również towarzyszył głośny pisk. Gdy światło było już niesamowicie mocne obudziłem się przerażony.