Karmienie pająkami

Wszystko działo się u mojej babci w mieszkaniu. Była w nim tez moja siostra cioteczna i dwa psy. Jeden z nich nazywał się Tina. Był to pies rasy york. Wiem tylko tyle, że ktoś przyniósł nam tego psa żebyśmy popilnowali na jakiś czas bo oni wyjeżdżali gdzieś dalej. Moja siostra spała w swoim pokoju. Przyszedł czas, żeby nakarmić psa. Rozglądając się po pokoju za pudełkiem z jedzeniem dla psa zobaczyłam, że po całym salonie chodzą małe ptaszniki. Jak odbieraliśmy psa z rak właściciela obiło mi się o uszy, że jego karmi się tymi pająkami, ale myślałam ze to żart. Pies był strasznie niegrzeczny, cały czas biegał i głośno szczekał. Przewracał tez rzeczy które stały w salonie. Ku mojemu niedowierzaniu poszłam zapytać się mojej siostry czy to prawda, że tego psa karmi się tymi małymi ptasznikami. Oczywiście potwierdziła wersje właścicieli. Weszłam jeszcze na internet żeby się upewnić, że nikt sobie ze mnie nie żartuje, ale tam tez pisali, że yorki żywią się ptasznikami. Poszłam do mojej siostry i zapytałam czy mogłaby nakarmić tego psa bo ja nie dam rady. Zarówno w tym śnie jak i w realu panicznie boje się pająków. Ona jednak powiedziała, że tez nie da rady tego zrobić. Moja siostra wytłumaczyła mi co muszę zrobić żeby tego psa nakarmić, bo zapytałam jej jak mam go nakarmić, jak te pająki są żywe.. A ona powiedziała, że muszę ustawić te wszystkie pająki na twarzy, pochylić się do przodu i włączyć patelnie na gazie i trzymać też twarz z tymi pająkami nad tą patelnią aż się zasmaża. Oczywiście, nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale to zrobiłam. Przytrzymałam patelnie z dwie sekundy i odwaliłam ja od twarzy. Po czym dotknęłam rękami twarzy, gdzie siedziały te wszystkie pająki. Oczywiście wszystkie uciekły i rozłożyły się na całym moim ciele. Zaczęłam krzyczeć i moja siostra mi powiedziała, że nie mogę doprowadzić do tego żeby weszły mi np do nosa bo umrę. Oczywiście w momencie, w którym to powiedziała jeden z nich próbował dostać się do mojego nosa. Otrzepywałam się z nich biegając po domu, niektóre uciekły a te inne wracały jak magnes. Cały czas czułam jak coś po mnie chodzi. Podczas tego jak biegałam i otrzepywałam się z pająków wpadłam na moją babcie, która stała z kadzidłem, dlatego że zaraz miał wejść ksiądz na kolędę.