Sennik Zabić
Gdy próbujesz kogoś zabić - sen oznacza zaciętą rywalizację w trakcie której mogą dominować silniejsze strony.
Jeżeli zostaniesz zabity - oznacza spadek sił i brak ufności w lepsze perspektywy na przyszłość.
Kota lub psa - pojawią się problemy towarzyskie.
Sen o próbie morderstwa: Śniło mi się, że byłam sama na dworze i siedziałam na ławce. Za chwilę przyszedł do mnie mój były chłopak i jego dziewczyna, siedzieli na drugiej ławce obok ...
~Amelia | 10 Maja 2021, godz. 8:50r. | Sen o próbie morderstwa »
Sen o zabijaniu: Śniło mi się że widziałam mężczyzna zabijającego sarny. Dwie były już martwe, a trzecia sama podeszła. Położyła się, a mężczyzna siekierą ją zabił. Ja to w...
~ewa | 19 Września 2020, godz. 9:54r. | Sen o zabijaniu »
Ucieczka: Śniło mi się, że byłam w kinie z moim bratem. Nagle zaczęło nas gonić trzech mężczyzn. Uciekaliśmy przed nimi i się chowaliśmy w wielu miejscach, ale za każdy...
~Ala | 7 Lipca 2020, godz. 10:40r. | Ucieczka »
-
Nita (11 Października 2019, godz. 15:40)
Śniło mi się, że była wróżka, byłam dzieckiem i w szkole dla czarodziejek.
Najpierw mieliśmy dziwną lekcję, potężny czarodziej pokazywał nam, uczniom jak walczyć z wrogiem. Walczył z kimś kto był zrobiony z masy kamiennej i był na pierwszym pietrze budynku, on sam zamienił się w wir, uczniów wziął do środka tego wiru, żeby wszystko dobrze widzieli. Zszedł piętro niżej i zaczął siła wiru niszczyć sufit i jednocześnie przeciwnika. A my uczniowie, baliśmy się, że zabraknie nam oddechu, bo tak długo nasz nauczyciel próbował rozwalić sufit.
Potem jak sufit był rozwalony i ten kamienny przeciwnik rozpadł się na małe kamienie, wszyscy uczniowie w tym wirze przylecieli przez sufit i tego kamiennego przeciwnika.
Potem, dzieci były razem z kamiennym stworkiem i pomagały mu pozbierać się w jedność, gdy wir przyszedł, zamykaliśmy drzwi, żeby go nie wpuścić, ale on wstawił lufę od pistoletu w szparę między ścianą,a drzwiami i strzelił - byliśmy w szoku, że walczy do końca.
Potem byłam na dworze, chowałam się w czymś, co nie było dobrą skrytką, bo było mnie częściowo widać i trzy wróżki starsze szły w jadanych ubraniach i uśmiechały się do mnie i wołały ręką, żebym wyszła.
Wszyscy byli szczęśliwi, była piękna słoneczna pogoda, zielona trawa, ja biegałam ze swoją maleńka różdżką, która wyglądała jak pędzelek i czarowałam, umiałam tylko dodawać ogonki, które były puszyste jak pomponiki i kolorowe, różowe i niebieskie -
~Szymon9640 (3 Sierpnia 2018, godz. 9:17)
Śniło mi się, że pojawiłem się że w takim jak gdyby królestwie. Gdy już tam się znalazłem ich królowa związała mnie i wrzuciła do rzeki do której wrzucają aby zabić. Jakimś cudem udało mi się przeżyć i gdy wróciłem do miejsca w tym królestwie (znałem to miejsce od urodzenia tam się bawiłem),znowu przyszła ta pani i znowu chciała mnie związać, jednak nie udało jej się to. Ja ją uderzyłem i związałem (nie widziałem żadnego z tych momentów, zobaczyłem dopiero jak leży związana) podniosłem ją związaną,a następnie poszedłem przedmieściami do sądu ( mój mózg mówił mi podczas snu że idę do sądu) wszedłem i była tam masa ludzi nie zwracających na mnie uwagi. Wszedłem z nią uwiązaną na 2 piętro kiedy jeden z sędziów przeszedł obok mnie i tej pani jak gdyby nigdy nic. Wtedy krzyknął że wszyscy mają wychodzić. Ja podszedłem w róg na drugim piętrze i zrzuciłem ja (wszystko trachnelo było słychać głośny rozdźwięk pękającej czaszki, jednak jej samej zakrwionej nie widziałem. Następnie przeniosłem się na miejsce sędzich którzy sprawdzili kamery(kamery miały strasznie pomieszanie unumerowanie, nie było to 1,2,3 tylko czasami omega a czasami delta, no i cyfry). Co może znaczyć tak bardzo urozmaicony sen? -
~Ewa (26 Grudnia 2017, godz. 15:59)
Miałam niby zostać odesłana, nie pamiętam z jakich powodów, na jakieś roboty fizyczne, coś jak praca w kopalni. Ale zamiast tego trafiłam na coś w rodzaju areny, igrzyska śmierci, albo raczej gra komputerowa, gdzie biega się po pokojach i zabija. Osoba, która mnie "wprowadzała" w zasadzie w ostatniej chwili powiedziała mi co to naprawdę jest, tak, że czułam się w szoku i nieprzygotowana, a na dodatek broń, która dostałam była słabo nadmuchana, taka miękka piłka. Lubię sport, ale nigdy nie radziłam sobie w grach drużynowych z piłką i zawsze mnie mocno stresowały. Ale na "arenie" nagle wszystko minęło. Jeszcze do tego jakiś chłopak, nie pamiętam czemu, stanął w mojej obronie i przez chwilę walczyliśmy razem, a potem byłam już w stanie radzić sobie samodzielnie. Udało mi się dostać coś co na początku wydawało się nożem, ale okazało kataną. I bardzo gładko wchodziło pod żebra. I wtedy zaczęła się najbardziej przerażająca część, bo ja po prostu zabijałam, bez większego problemu wszystkich dookoła, i to nie było tak, że nie uświadamiałam sobie, że robię coś złego. Uświadamiałam, ale tak jakby ta myśl nie była dominująca. Sen kończy się jak organizatorzy wchodzą niepewnie, nie wiedząc czy ich też nie zabije, chcą mi wręczyć puchar i nagrody zwycięzcy. Obudziłam się strasznie spięta i z walącym sercem. Masakra.
Ale tak sobie myślę, że dla mnie ten sen nie był niczym złym. Kiedyś śniło mi się, że goni mnie mafia, ja niby próbuję usiec, ale jestem przekonana, że nie dam rady. I rzeczywiście, nie dałam rady. Od początku czułam się bezradna. A tutaj zupełnie inaczej, zupełnie inne uczucie. Nie zastanawiałam się dam radę, czy nie. W ogóle nad mało czym się zastanawiałam. A atakujący mnie ludzie, to była chyba wizualizacja problemów, wobec których przestałam czuć się bezradna... -
~Krzysiek K. (9 Września 2017, godz. 12:29)
Mi śniło się, ze wraz z dziewczyną spotkałem kogoś, z kim wieki się nie widziałem. Był to jeden z moich kolegów z dzieciństwa, w ogóle o nim nie myślę, nie utrzymujemy już kontaktu od lat, podejrzewam, że równie dobrze mógł być to ktoś inny. W każdym razie to, co zrobiłem z udziałem dziewczyny przeraża - albowiem wywiązała się między mną, a tym dawnym kolega walka, on wszedł na dach garażu, w pewnym momencie ona dała mi pistolet i ja go zastrzeliłem. Było ciemno, więc pomagałem sobie latarka w telefonie, zarówno przy zabójstwie, jak i po. Potem schowaliśmy go do worka, następnie do bagażnika w samochodzie. Swoją drogą mam auto, ale to było zupełnie inne niż moje. W każdym razie jak już był zapakowany, już mieliśmy jechać, jak nadjechała policja. Gdy mundurowy do nas wyszedł, ściągaliśmy akurat z auta symbole narodowe, polskie, takie jak dla kibiców... Nie wiem czemu. Żeby nie zwracały uwagi pewnie, ale czemu w ogóle tam były? No cóż, teraz zbliżam się do finału - nagle przeniosło nas na wybrzeże, nieopodal pomostu. W wodzie byłem zarówno ja, dziewczyna, jak i dwóch policjantów. Jeden z nich wyciągał worek z wody, drugi pytał, czy poćwiartowane, tamten, że tak. Samego ćwiartowania nie pamiętam, tuż po zastrzeżeniu go przeniosło nas koło auta, on był już zapakowany. Wtedy spojrzałem na nią, a ona do mnie, że mnie kocha. Ja zaniemówiłem. Patrzę na tych policjantów, a oni do mnie:"no dalej, powiedz, że ja kochasz."