Sen o ucieczce

W pewnym śnie próbowałam uciec przed nieznanym mężczyzną, który był niebezpiecznym zabójcą. Jego morderstwa wg doniesień miały podtekst seksualny. Uciekałam przed spotkaniem z nim na terenach obok domu rodzinnego. Podczas pierwszej ucieczki w lesie (biegł za mną mój mąż, chcąc mi pomóc) znalazłam urwisko pośród ciemnego iglastego lasu. Zaczęłam się czołgać pod kłującymi czarnymi gałęziami, wołając do męża, że stóp urwiska jest osada i mamy ratunek.
Zsunęłam się wywołując lawinę piasku i kamieni. Udało się uciec, natomiast część głazów spadając zniszczyła wiele domów w osadzie. Poszkodowani nie byli źli na mnie, bo wiedzieli przed nim uciekam. Zaproponowali mi schronienie w szkole. Idąc do niej znów szłam przez ten las, gdzie natknęła się na grób kuzynki. Była to dziura zasypana piaskiem,obok której stała płyta, z napisami sugerującymi, że kuzynka która jeszcze żyje zmarła w wieku 19 lat (a teraz ma około 30), więc zaczęłyśmy z mamą się zastanawiać czy kuzynka to nie zombie. W obawie przed spotkaniem z nią odeszłyśmy od grobu kierując się w stronę widocznej drogi przy lesie. Tam znalazłam przydrożny kram sprzedający bardzo egzotyczne owoce: jedno które chciałam kupić pochodziło z drzewa życia. Sprzedająca (sąsiadka) dała mi go spróbować. Było pyszne, choć bez smaku, co mnie dziwiło. Idąc dalej spotkałam kolegę z pracy któremu opowiedziałam o sytuacji z mordercą i sklepikiem. Chciał mi pomóc. Potem znalazłam się ni to w szkole, ni to w domu, gdzie spotkałam amanta-mordercę. Doszło do szarpaniny z nożem. Udało mu się go wyrwać i po kilku nieudanych próbach ugodzenia przeciwnika, trafić go nożem przy obojczyku. Gdy upadł nacięłam go całym ostrzem na prawej stronie klatki głęboko do żeber, a prostując nóż ranić wątrobę. W panice, aby nie wyszedł z tego zrobiłam z lewej strony tak samo, tym razem raniąc serce. Zabiłam go. Mimo, że byłam bezpieczna bałam się, że okoliczna społeczność będzie miała mnie za morderczynię, jednak oni rozumieli, że działała w obronie koniecznej i cieszyli się, też są bezpieczni.