Las

Szłam ze znajomą drogą. Nagle daleko przed nami zauważyłam dwa, duże rasowe, groźne, psy biegnące w naszą stronę. Mówię do znajomej, uciekamy bo nas pogryzą. Nagle jest las, uciekamy do lasu, ja ze strachem szukam drzewa na które mogłabym wejść i uciec od tych psów. Niestety drzewa które mijam nie nadają się do wejścia na nie. Nagle widzę jest takie drzewo, mogłabym na nie wejść i uciec przed psami. Gdy już chcę wejść na to drzewo, okazuje się, że to drzewo nie rośnie w ziemi. To drzewo jest bez korzeni, jest tam tylko postawione. Nie mam gdzie już uciec, a tu widzę już biegnące psy w moim kierunku. Jednak te psy przebiegają obok mnie, nawet nie zwracając na mnie swojej uwagi. Pobiegły dalej. Las jest gesty, mroczny. Wychodzimy z tego lasu. Ja coś myję i brudzę sobie ręce. Ręce mam bardzo brudne. Chciałabym je umyć, ale nie mam gdzie. Idę dalej z tą znajomą. Jest kałuża na drodze, ja mówię: o, tutaj sobie umyję ręce. Podchodzę do tej kałuży. Kałuża jest mała i bardzo brudna w niej woda. Nie myję tam rąk. Idziemy dalej. Nagle przejaśniło się i przed nami stoją dwa hydranty. Jestem zadowolona, bo wreszcie umyję sobie ręce. Podchodzę, myję ręce i już mam ręce czyste. Idziemy dalej. Jesteśmy na dworcu. Tej znajomej już nie ma, jest inna znajoma. Znajoma siedzi na środku poczekalni na posadzce. Chce rozpalić ognisko, ale się tylko dymi. Ja przynoszę jej dwa rozłupane kawałki drewna. Pokazuję jej, że w tych kawałkach jest żywica i teraz to ognisko będzie się palić. Ognisko pali się.