Dziecko na strychu

Wiele lat temu miałem okazję wybrać się do domu ciotki. Był to dość stary dom, mający ponad 100 lat. Któregoś dnia wybrałem się na strych, aby przynieść pranie, które tam wisiało. Ku mojemu zdziwieniu, usłyszałem początkowo kroki na strychu, jednak kiedy dokładnie się rozejrzałem nikogo tam nie było. Wziąłem się zatem za zbieranie prania. Nagle poczułem powiew chłodu za swoimi plecami - kiedy się odwróciłem nikogo tam nie było, a strych był dość szczelny, więc raczej nie powinno tam wiać. Kiedy już zacząłem się zbierać i chciałem zejść na dół, wówczas usłyszałem głośny chichot dobiegający z szafy. Myślałem, że mam jakieś przesłyszenia i zignorowałem to. W momencie, kiedy już schodziłem na dół ze strychu, kontem oka po lewej stronie zauważyłem, jak pomiędzy stojącymi meblami przebiega jakieś małe dziecko. Trochę się wystraszyłem, jednak nadal nie docierało do mnie to, co się dzieje. Kiedy opowiedziałem o tym wydarzeniu mojej ciotce, to zamiast się ośmieszyć powiedziała mi tylko, abym się nie martwił - cokolwiek miało to znaczyć.